sedes miał ze mną rap bitwę w której zwyzywał mnie od najgorszych rzeczy, po czym następnego dnia romantycznie się ze mną całował
Polecam, dobrze wydane 100zł
Old women yuri, old men yaoi, ta gra ma wszystko. Jest bardzo realistyczna, nie wyszłam z domu przez 80 dni z rzędu i na tym się nie kończy. Polecam gorrrrąco
Recenzja: Date Everything – „Symulator randek” bez randek i bez serca
Ocena: 5.5/10
Date Everything miało potencjał – nietypowy, memiczny styl, obietnica randkowania dosłownie „ze wszystkim” i otwartość na różnorodne relacje. Niestety, ten potencjał został zmarnowany. Zamiast świeżego podejścia do gatunku dating sim, otrzymałam grę, która wydaje się parodią samej siebie – i to nie w pozytywnym sensie.
Zacznijmy od głównego problemu: fabuła jest płytka i praktycznie nieistniejąca. Gra nie oferuje spójnej osi narracyjnej, która angażowałaby gracza lub dawała poczucie jakiejkolwiek głębi emocjonalnej. Wszystko wydaje się służyć wyłącznie jako pretekst do rzucania kolejnych żartów – z których wiele po prostu nie trafia.
Kolejnym dużym rozczarowaniem jest system budowania relacji z postaciami. Zamiast dawać satysfakcję z rozwijania romansów, gra przypomina checklistę: wybierz postać, kliknij kilka razy, „odhacz” romans. Brakuje prawdziwego zaangażowania, emocji, konsekwencji w wyborach. To, co powinno być sednem gry, staje się mechaniczną formalnością.
Dodatkowo, design niektórych postaci jest zwyczajnie nieestetyczny – i nie chodzi tu o subiektywny gust, ale o brak spójności stylistycznej i wrażenie, że część projektów została wrzucona do gry na siłę, tylko po to, by być „dziwna” albo „meme-friendly”.
Gra również narzuca poliamoryczne podejście, co samo w sobie nie jest problemem – ale w Date Everything brak wyboru. Jeśli gracz szuka klasycznego, głębokiego romansu z jedną postacią, to ta gra mu tego po prostu nie oferuje. Można odnieść wrażenie, że „wszystko dla każdego” to główny zamysł, co niestety skutkuje tym, że gra staje się tak rozproszona, że nie daje satysfakcji nikomu.
Największy zgrzyt? Cena. Za ponad 100 zł spodziewałam się znacznie lepszej jakości, bardziej dopracowanego tytułu i chociaż minimalnego poziomu głębi. Cieszę się, że nie kupiłam DLC – bo na podstawie podstawowej wersji gry, nie ma na co liczyć.
Podsumowując: Date Everything to nieudaną próbą stworzenia nowoczesnego symulatora randek z „meta” humorem. Dla mnie było to doświadczenie rozczarowujące, płytkie i niewarte swojej ceny. Ostatecznie: 5.5/10 – i to tylko za kilka zabawnych pomysłów i odważną, choć chybioną koncepcję.
sedes miał ze mną rap bitwę w której zwyzywał mnie od najgorszych rzeczy, po czym następnego dnia romantycznie się ze mną całował
Polecam, dobrze wydane 100zł
Old women yuri, old men yaoi, ta gra ma wszystko. Jest bardzo realistyczna, nie wyszłam z domu przez 80 dni z rzędu i na tym się nie kończy. Polecam gorrrrąco
Recenzja: Date Everything – „Symulator randek” bez randek i bez serca
Ocena: 5.5/10
Date Everything miało potencjał – nietypowy, memiczny styl, obietnica randkowania dosłownie „ze wszystkim” i otwartość na różnorodne relacje. Niestety, ten potencjał został zmarnowany. Zamiast świeżego podejścia do gatunku dating sim, otrzymałam grę, która wydaje się parodią samej siebie – i to nie w pozytywnym sensie.
Zacznijmy od głównego problemu: fabuła jest płytka i praktycznie nieistniejąca. Gra nie oferuje spójnej osi narracyjnej, która angażowałaby gracza lub dawała poczucie jakiejkolwiek głębi emocjonalnej. Wszystko wydaje się służyć wyłącznie jako pretekst do rzucania kolejnych żartów – z których wiele po prostu nie trafia.
Kolejnym dużym rozczarowaniem jest system budowania relacji z postaciami. Zamiast dawać satysfakcję z rozwijania romansów, gra przypomina checklistę: wybierz postać, kliknij kilka razy, „odhacz” romans. Brakuje prawdziwego zaangażowania, emocji, konsekwencji w wyborach. To, co powinno być sednem gry, staje się mechaniczną formalnością.
Dodatkowo, design niektórych postaci jest zwyczajnie nieestetyczny – i nie chodzi tu o subiektywny gust, ale o brak spójności stylistycznej i wrażenie, że część projektów została wrzucona do gry na siłę, tylko po to, by być „dziwna” albo „meme-friendly”.
Gra również narzuca poliamoryczne podejście, co samo w sobie nie jest problemem – ale w Date Everything brak wyboru. Jeśli gracz szuka klasycznego, głębokiego romansu z jedną postacią, to ta gra mu tego po prostu nie oferuje. Można odnieść wrażenie, że „wszystko dla każdego” to główny zamysł, co niestety skutkuje tym, że gra staje się tak rozproszona, że nie daje satysfakcji nikomu.
Największy zgrzyt? Cena. Za ponad 100 zł spodziewałam się znacznie lepszej jakości, bardziej dopracowanego tytułu i chociaż minimalnego poziomu głębi. Cieszę się, że nie kupiłam DLC – bo na podstawie podstawowej wersji gry, nie ma na co liczyć.
Podsumowując: Date Everything to nieudaną próbą stworzenia nowoczesnego symulatora randek z „meta” humorem. Dla mnie było to doświadczenie rozczarowujące, płytkie i niewarte swojej ceny. Ostatecznie: 5.5/10 – i to tylko za kilka zabawnych pomysłów i odważną, choć chybioną koncepcję.
